Spacerkiem po Cieszynie

Korzystając z pięknej majowej pogody, Skrzaty postanowiły bliżej poznać nasze miasto. Rozpoczęliśmy od umiejscowienia go na mapie Polski. Ogromna mapa, która pojawiła się w naszej sali, zainteresowała nas kolorowymi obrazkami. Ciągle odnajdywaliśmy coś interesującego i zamęczaliśmy naszą panią pytaniami  –  „Co to takiego?” Ten duch mieszka na zamku w Ogrodzieńcu, smok w Krakowie pod Wawelem, rycerze na zamku w Dobrzyniu, Krzyżacy na zamku w Malborku. Skoczek narciarski, to przecież Adam Małysz i mieszka w Wiśle, a rotunda to zabytek naszego miasta. Wielokrotnie wracaliśmy do mapy wyszukując położenie naszego miasta, nazywając pobliskie góry – Beskidy, oraz graniczną rzekę Olzę. Poznaliśmy legendę o powstaniu naszego miasta i o cudownym kwiatku cieszyniance z zielonymi płatkami, oraz nasze regionalne tańce  „Grożony” i  „Zwodzony”. Opowiadaliśmy sobie o tym, co ciekawego jest w naszym mieście i do jakich miejsc zaprowadzilibyśmy znajomych.  Oczywiście, wszystko o czym opowiadaliśmy na zajęciach musieliśmy sprawdzić osobiście. Tak powstała trasa naszej wędrówki. Wyruszyliśmy więc na wielką wyprawę po Cieszynie.    Wąskimi uliczkami Nowego Miasta, które nowe to było kilkaset lat temu, doszliśmy do Studni Trzech Braci . Z ciekawością zaglądaliśmy do jej wnętrza i  od razu spostrzegliśmy wrzucone do studni pieniążki turystów, którzy chcieliby jeszcze raz odwiedzić nasze miasto.

Na ścianach Studni zauważyliśmy płaskorzeźbę przedstawiającą spotkanie trzech braci i od razu przypomniała nam się legenda o  Bolku, Leszku i Cieszku.

Dziwną uliczką Schodową, na której znajdowały się tylko schody dotarliśmy do starego młyna, który jeszcze za czasów dzieciństwa pani Danusi miał wielkie młyńskie koło.  Pani opowiadała nam o tym kole i rzece Młynówce i od razu przypomniały nam się zabawy w ogródku piaskowym kołowrotkiem.  Obejrzeliśmy także malownicze domki nad                    Młynówką tworzące „Cieszyńską Wenecję”, do których można się dostać tylko po maleńkich mostach.  I już naszą uwagę przykuły wysokie mury. Dowiedzieliśmy się,  że podobne mury okalały kiedyś nasze miasto i   broniły do niego dostępu nieprzyjaciołom. Nawet nie zauważyliśmy kiedy dotarliśmy do Wzgórza Zamkowego. Dostępu do niego broniły nie tylko mury obronne, rzeka Olza, ale też wysokie baszty i Wieża Piastowska.                                                           

Z niedowierzaniem słuchaliśmy, że w tym zamku mieszkali prawdziwy książę i księżna z rodzinami. Tak jak my spacerowali po parku, modlili się w kościele Św. Mikołaja, czyli Rotundzie.

Wspinali się na Wieżę Piastowską, na której strażnicy pełnili wartę i pilnowali by nieprzyjaciel nie dostał się do miasta,ale także ostrzegali ludność przed pożarami.

  Po długiej wędrówce, mimo zmęczenia, nadszedł czas na zabawę w zamkowym parku. Nareszcie można było pobiegać do woli! Pobawić się w chowanego.

 

 

 

 

 

 

Pozrywać kwiatki.       i sprawdzić co się stanie gdy dmuchniemy w dmuchawiec? Jeszcze pamiątkowe zdjęcie przy wiklinowym rowerze wielkoluda.  Nie ominęliśmy zabytkowej armaty. Oczywiście musieliśmy sprawdzić jej wytrzymałość i obejrzeć każdy szczegół.

Maćka zaintrygowała kula wystająca z wylotu i zadawał tysiące pytań. Jak się tam dostała, z czego była zrobiona, jak ją odpalano itd. itp. Jeszcze tylko chwilkę popluskaliśmy się w zamkowej fontannie. Oczywiście każdy musiał sprawdzić czy woda jest na prawdę mokra.

Tego dnia bardzo zmęczeni wróciliśmy do przedszkola.

Ale to nie koniec naszych wędrówek po Cieszynie.  Na kolejną zaprosiliśmy młodszych kolegów. Pokazaliśmy im Rynek i Ratusz.

 

 

Przepłoszyliśmy kąpiące się w fontannie Św. Floriana gołębie.

 

Odwiedziliśmy pałac Larischów, który znaliśmy tylko od strony

parku. Bardzo zaskoczył nas jasny dziedziniec pałacu, na który zaprowadziła nas ogromna brama. Naszą uwagę przykuła kamienna ławeczka .

Oczywiście musieliśmy sprawdzić czy wygodnie się na niej siedzi.

 

Na koniec naszej wędrówki obejrzeliśmy kolorowy mural na tyłach pałacu.

 

 

 

gorki