Karnawałowe baloniki

Karnawał to okres bali i wspaniałej zabawy. Przygotowując się do balu karnawałowego Skrzaty z radością powitały w sali kolorowe baloniki. Były one inspiracją do zabaw badawczych i ćwiczeń oddechowych. To nie takie proste nadmuchać balonik ale niektórzy z nas opanowali tę sztukę do perfekcji. Na początek nadmuchiwaliśmy balony i jak rakiety wypuszczaliśmy w górę. Nasze balony z dużą prędkością latały po całej sali.

Po tej zabawie sprawdzaliśmy czy można z baloników wydobywać dźwięki. Powoli wypuszczaliśmy powietrze z naszych balonów i wsłuchiwaliśmy się w powstałe odgłosy. Było przy tym wiele śmiechu.

Następnie pocieraliśmy zawiązane baloniki o włosy lub wełniany szal pani i obserwowaliśmy jak do uniesionego nad tacą balonika przyczepiają się drobinki kaszy manny.

Na koniec pani zaprezentowała nam, jak ciepłe powietrze z suszarki do włosów potrafi unieść w górę wianek z balonów.
Oczywiście nie zabrakło też wesołej zabawy kolorowymi balonami,do której wracaliśmy przez kolejne dni.

 

Pieczemy ciasteczka

Babcie i Dziadkowie to wyjątkowi goście w przedszkolu. Z tej okazji Skrzaty przygotowywały dla Nich najwspanialsze przyjęcie. Z zapałem utrwalały przedstawienie o choince dla zwierząt,

własnoręcznie przygotowywały upominki, a kiedy już wszystko było gotowe postanowiły wyczarować słodki poczęstunek dla ukochanych Babć i Dziadków. Po dokładnym umyciu rąk, podkasały rękawy i zabrały się do pracy. Dokładnie według przepisu Julka odmierzyła i wsypała do miski  cukier dwie łyżki miodu dodała Hania. Maciek z wprawą zawodowego kucharza rozbił do miseczki jajka i wlał je do miski.

Teraz do pracy ruszył mikser. Miska obracała się w kółko a łopatki miksera ubijały ciasto. Przyjemnie patrzeć jak urządzenia pomagają nam w pracy. 

Kiedy masa była już gładka i puszysta dodaliśmy następne składniki. Rita łyżeczką odmierzyła dokładnie ilość proszku do pieczenia.

Berenika łyżka po łyżce dodawała odmierzoną porcję mąki.

Zosia dolewała mleko, żeby ciasto nie było za gęste.

Jeszcze trochę mąki dosypała Zuzia i ciasto było gotowe!

Maciek przełożył nasze ciasto do formy i już do pieca.

Naszej pracy z zainteresowaniem przyglądały się Elfiki. Teraz przyszła kolej na ciasta kruche. Skrzaty pieczołowicie łączyły składniki, ugniatały, zagniatały i ze zdziwieniem odkryły, że przyklejające się do dłoni ciasto najlepiej „wyczyścić” mąką.

Następnego dnia czekał nas kolejny etap pracy. Upieczone ciasto pani pokroiła w kosteczki a my maczaliśmy go w czekoladzie i obsypywali kokosem.

To była bardzo słodka praca, a kropelki spływającej na talerzyk czekolady wraz z kokosem jakoś sam, raz po raz znikał w naszej buzi. Jeszcze większą frajdą było wykrawanie foremkami drobnych ciasteczek

maczanie ich wodą patyczkiem i obsypywanie cukrem.

Tak przygotowane ciasteczka trafiały na blaszkę i do pieca.

Na koniec najbardziej wytrwałe Skrzaty uformowały kruche rogaliczki. To było przedpołudnie bardzo wesołej i słodkiej pracy.

Mamy nadzieję, że naszym gościom smakowały ciasteczka, tak samo jak nam, bo oczywiście musieliśmy ich spróbować.

Więcej zdjęć w galerii.

gorki