Autor: Danuta Cichoń

Poznajemy tajemnice lodu.

W lutym przyszła do nas wreszcie zima biała, co zainspirowało Skrzaty do zbadania tajemnic skrywanych w lodowych soplach. Rozpoczęliśmy od „produkcji” swoich lodowych kul. Żeby było ciekawie i kolorowo, pozostałe po balu karnawałowym baloniki napełniliśmy barwnikami spożywczymi

i w łazience napełniliśmy wodą. Oczywiście, nie obyło się bez mokrych przygód, gdy jeden z balonów postanowił  nam zrobić psikusa i zabawił się w „Śmigusa- Dyngusa”.  Ale to tylko woda!  A my przecież, nie jesteśmy z cukru.

Napełnione i zawiązane baloniki trafiły do zamrażalnika i czekały do kolejnego dnia.

Tego dnia nasza sala zamieniła się w małe laboratorium. Każdy z nas otrzymał od pani lodową kulkę. Nasze bystre oczka od razu zauważyły, że coś jest w niech ukryte. Obracając w rękach lodowe kule opowiadaliśmy sobie o naszych spostrzeżeniach.

Ustaliliśmy, że lód jest zimny, mokry i topi się w naszych dłoniach, że jest twardy i przeźroczysty.Na szczęście pani rozdała nam miseczki, w których mogliśmy umieścić lodowe kule i prowadzić dalsze obserwacje. Oczywiście najbardziej interesowało nas co jest w środku i wymyślaliśmy różne sposoby na szybsze topnienie lodu. Włożenie go do ciepłej wody, położenie na kaloryfer. Pani zaproponowała abyśmy zajęli się innymi zabawami lodem, a wtedy nasze kulki same się rozpuszczą w ciepłej sali.

Postanowiliśmy zbadać, co stanie się z lodem wrzuconym do miski z wodą. Oczywiście! Lód pływał po powierzchni. To zachęciło nas do zbadania jak zachowywać się będą inne przedmioty, Wrzucaliśmy do wody szyszki, kamyki, muszelki, klocki, guziki, spinacze, styropianowe jajka, spinki do włosów, kapsle….. 

Jedne z przedmiotów tonęły, inne unosiły się na wodzie tak jak kawałki lodu. Sprawdziliśmy! Na wodzie unosiły się drewniane klocki, szyszki, patyczki, styropianowe jajka, ale najciekawsza sprawa była z guzikami. Jedne tonęły, a drugie nie? Dlaczego! Bo jedne są duże , a drugie małe? Nieprawda! Właśnie te duże unosiły się na wodzie! Rozpoczęła się burza mózgów. Porównaliśmy guziki z przedmiotami, które nie tonęły i rozwiązaliśmy zagadkę. Te duże guziki były drewniane a małe były zrobione z kolorowej masy. Teraz już wiemy, że nie tylko lód unosi się na wodzi, ale także przedmioty zrobione z drewna.

Oczywiście, byliśmy bardzo ciekawi co stało się z naszymi kolorowymi , wodnymi kulami uwięzionymi w balonikach. {ani przyniosła je na tacy z zamrażalnika. Były dziwnie twarde. Rozcięliśmy balony i naszym oczom ukazały się wielkie barwne kule.

Postanowiliśmy wykorzystać je do zabaw w ogrodzie. Tymczasem obserwowaliśmy jak roztapiają się kolorowe kulki lodu w miskach z ciepłą wodą. Uwięzione w lodzie barwniki powoli zabarwiały wodą tworząc różnokolorowe smugi.

Doświadczenia bez wulkanu? To u Skrzatów niemożliwe! Tym razem, jednak wulkany były uśpione przez mróz. Polane roztworem wody z octem budziły się powoli tworząc na powierzchni bańki piany.

Oczywiście przez cały czas kontrolowaliśmy nasze osobiste bryłki lodu z ukrytym skarbem. I wreszcie, pod koniec zajęć, udało nam się uwolnić zamrożone w lodzie kolorowe misie i laleczki. To pamiątki z dzisiejszych zajęć. A co z naszymi kolorowymi kulami lodu? Zabraliśmy je do ogrodu! Próbowaliśmy ubarwić nimi śnieg używając, zamiast pędzla, łopatki

Niektórym posłużyły za piłkę i rozgrywali nimi mecz piłki nożnej.

Pomysłowość i ciekawość  Skrzatów jest nieograniczona.

Więcej zdjęć w galerii.

 

Karnawałowe baloniki

Karnawał to okres bali i wspaniałej zabawy. Przygotowując się do balu karnawałowego Skrzaty z radością powitały w sali kolorowe baloniki. Były one inspiracją do zabaw badawczych i ćwiczeń oddechowych. To nie takie proste nadmuchać balonik ale niektórzy z nas opanowali tę sztukę do perfekcji. Na początek nadmuchiwaliśmy balony i jak rakiety wypuszczaliśmy w górę. Nasze balony z dużą prędkością latały po całej sali.

Po tej zabawie sprawdzaliśmy czy można z baloników wydobywać dźwięki. Powoli wypuszczaliśmy powietrze z naszych balonów i wsłuchiwaliśmy się w powstałe odgłosy. Było przy tym wiele śmiechu.

Następnie pocieraliśmy zawiązane baloniki o włosy lub wełniany szal pani i obserwowaliśmy jak do uniesionego nad tacą balonika przyczepiają się drobinki kaszy manny.

Na koniec pani zaprezentowała nam, jak ciepłe powietrze z suszarki do włosów potrafi unieść w górę wianek z balonów.
Oczywiście nie zabrakło też wesołej zabawy kolorowymi balonami,do której wracaliśmy przez kolejne dni.

 

Pieczemy ciasteczka

Babcie i Dziadkowie to wyjątkowi goście w przedszkolu. Z tej okazji Skrzaty przygotowywały dla Nich najwspanialsze przyjęcie. Z zapałem utrwalały przedstawienie o choince dla zwierząt,

własnoręcznie przygotowywały upominki, a kiedy już wszystko było gotowe postanowiły wyczarować słodki poczęstunek dla ukochanych Babć i Dziadków. Po dokładnym umyciu rąk, podkasały rękawy i zabrały się do pracy. Dokładnie według przepisu Julka odmierzyła i wsypała do miski  cukier dwie łyżki miodu dodała Hania. Maciek z wprawą zawodowego kucharza rozbił do miseczki jajka i wlał je do miski.

Teraz do pracy ruszył mikser. Miska obracała się w kółko a łopatki miksera ubijały ciasto. Przyjemnie patrzeć jak urządzenia pomagają nam w pracy. 

Kiedy masa była już gładka i puszysta dodaliśmy następne składniki. Rita łyżeczką odmierzyła dokładnie ilość proszku do pieczenia.

Berenika łyżka po łyżce dodawała odmierzoną porcję mąki.

Zosia dolewała mleko, żeby ciasto nie było za gęste.

Jeszcze trochę mąki dosypała Zuzia i ciasto było gotowe!

Maciek przełożył nasze ciasto do formy i już do pieca.

Naszej pracy z zainteresowaniem przyglądały się Elfiki. Teraz przyszła kolej na ciasta kruche. Skrzaty pieczołowicie łączyły składniki, ugniatały, zagniatały i ze zdziwieniem odkryły, że przyklejające się do dłoni ciasto najlepiej „wyczyścić” mąką.

Następnego dnia czekał nas kolejny etap pracy. Upieczone ciasto pani pokroiła w kosteczki a my maczaliśmy go w czekoladzie i obsypywali kokosem.

To była bardzo słodka praca, a kropelki spływającej na talerzyk czekolady wraz z kokosem jakoś sam, raz po raz znikał w naszej buzi. Jeszcze większą frajdą było wykrawanie foremkami drobnych ciasteczek

maczanie ich wodą patyczkiem i obsypywanie cukrem.

Tak przygotowane ciasteczka trafiały na blaszkę i do pieca.

Na koniec najbardziej wytrwałe Skrzaty uformowały kruche rogaliczki. To było przedpołudnie bardzo wesołej i słodkiej pracy.

Mamy nadzieję, że naszym gościom smakowały ciasteczka, tak samo jak nam, bo oczywiście musieliśmy ich spróbować.

Więcej zdjęć w galerii.

gorki