Autor: Danuta Cichoń

Dary jesiennego lasu

0_6b242_9da9e016_L.jpg

W ostatnich dniach października rozmawialiśmy o jesiennym lesie. Opowiadaliśmy jakie skarby daje nam las. Słodkie jagody i poziomki, kolorowe liście, żołędzie, szyszki , kasztany i orzechy oraz smaczne grzyby. Na zajęciach Metodą Dobrego Startu poznaliśmy piosenkę

„Grzybowy walczyk”

Hop, hop, hop grzybku. Chodź do koszyka.    

Możesz tam zaraz tańczyć walczyka.  

Hop, hop, hop grzybku. Walczyk grzybowy.                           

Już do koszyka skacze grzyb nowy.

Spacerowaliśmy przy dźwiękach muzyki po lesie i szukaliśmy grzybów, które pasowały do wyrazów rydz, kurka, maślak, borowik. Teraz już wiemy jak wygląda każdy z nich. Wyklaskiwaliśmy ich nazwy i liczyliśmy sylaby. Grzyby zaprosiły nas do wspólnego odtańczenia walczyka. Później rysowaliśmy zgodnie z melodią piosenki ich kształt . Najpierw po śladach o różnej fakturze a następnie na kartach pracy.

Korzystając ze słonecznej pogody odwiedziliśmy pobliski Lasek Miejski. Grzybów, co prawda, nie znaleźliśmy ale za to odkryliśmy wiele ciekawych miejsc. Powalone pnie drzew świetnie nadają się do zabawy. Można po nich chodzić. Można przez nie skakaćZdjęcie0139 i zeskakiwać w miękkie liście.

A leśne ścieżki doskonale nadają się na tor wyścigowy. Biegaliśmy szybko jak wiatr i dlatego nasza pani nie wszystkim zdążyłaZdjęcie0145 zrobić zdjęcie. Zapraszamy do galerii

„Zbieramy grzyby”  to piosenka którą najczęściej śpiewaliśmy w tym tygodniu.

Z wielkim koszem idzie jesień po lesie.     

 Co w tym koszu pani jesień nam niesie.

Kurki, rydze i maślaki      

borowiki i kozaki pozbieramy dziś.

Muchomora ominiemy z  daleka

Niech muchomor na złe muchy tu czeka.

grzyby-w-koszyku

Oczywiście! Wiemy, że grzyby chodź  piękne to mogą być trujące i wolno je zbierać tylko w towarzystwie osób, które się na nich bardzo dobrze znają.

Skąd bierze się ser?

Ciekawość Skrzatów jest tak wielka, że nie straszne nam kaprysy jesiennej pogody. W doskonałych humorach wielkich odkrywców dotarliśmy do Koziej Zagrody w Brennej. W góralskiej chacie przywitał nas jej gospodarz – Pan Rafał i zaprosił do wspólnej przygodyP1120995P1120997

Najpierw odwiedziliśmy zagrodę kóz. Wesołe stadko od razu przyszło się z nami przywitać mecząc , brykając i merdając ogonkami. W przytulnej bacówce dowiedzieliśmy się, że kozy dają za mało mleka, by wystarczyło dla nas wszystkich. Skąd można wziąć mleko? Tym bardziej, że owieczki pasą się wysoko w górach- zatroskał się pan Rafał. Oczywiście! Ze sklepu ! Prawie chórem odpowiedziały dzieci. Ale skąd mleko bierze się w sklepie?- pan Rafał przypomniał nam, że najwięcej mleka dają nam krowy i w ogromnym kotle podgrzewa się właśnie krowie mleko.P1130012

Aby sprawdzić czy ma odpowiednią temperaturę uderzał w kocioł drewnianą łyżką czyli warzechą. Pan Rafał opowiadał nam jak dawniej górale wytwarzali ser. Trwało to kilka dni a my jeszcze dziś musimy wracać do przedszkola. Na szczęście opiekuńczy anioł zdradził góralom wielki sekret. Słuchaliśmy tej opowieści z otwartymi buziami.P1130013 Nie wolno go zdradzać! Więc cicho- sza! Powiemy tylko tyle, że anioł zdradził góralom skąd wziąć tajemniczy proszek, który zamienia mleko w serP1130019P1130024

Tajemniczą miksturę pomogła przygotować Haneczka i po wymieszaniu dodała ją do kotła z mlekiem. Kiedy w kotle zachodziły zmiany nasz gospodarz opowiadał o trudach życia górali, i demonstrował potrzebne im sprzęty i części ubioru.Tym czasem nasz ser już dojrzał.P1130027P1130030Założyliśmy gumowe rękawiczki i przez chwilę czuliśmy się jak mali chirurdzy przed operacją. Po kolei wybieraliśmy z kotła ser i odciskaliśmy w specjalnej formieP1130051P1130061

Później pani zapakowała nasz serek do woreczka, ale niektóre łakomczuchy ( w tym p. Danusia!) szybko spałaszowały pyszny serek. Nasi rodzice muszą uwierzyć nam na słowo, że był znakomity! Kiedy już dowiedzieliśmy się jak powstaje ser, Panie zaprosiły nas do góralskiej chaty. Z przygotowanej masy solnej robiliśmy cienkie placuszki i wykrawaliśmy figurki zwierzątP1130083

Spod naszych paluszków wyskakiwały wesołe kózki, beczące baranki, zaspane jeże a nawet prosiaczki. Niektóre z nich pięknie pomalowaliśmy farbami. Tak powstała wesoła farma, na której brykały kózki w różowo- zielone P1130101paski, baranki w kropki i kolorowe świnki. Na koniec dostaliśmy bardzo trudne zadanie. Musieliśmy połączyć zabudowania gospodarstwa z ich mieszkańcami. Spisaliśmy się na medal! Po tak wyczerpującym przedpołudniu w naszych brzuszkach słychać już było głośne burczenie. Z apetytem pałaszowaliśmy  pieczone kiełbaski, które błyskawicznie zniknęły z talerzyków.

P1130109

Oczywiście nagroda i jedzonko należały się także naszym zaprzyjaźnionym kózkom, które jadły nam z ręki.P1130119Zdjęcie0171

W doskonałych humorach wracaliśmy do przedszkola.

gorki