W oczekiwaniu na wiosnę
Czas pomiędzy zima i wiosną jest szary, bury – place zabaw i parki raczej nie zachęcają do wypraw. Własnie dlatego czas przedwiośnia postanowiliśmy sobie umilać na różne sposoby…
Zorganizowaliśmy wyprawę do Lasku Miejskiego, z którego przynieśliśmy wielką torbę patyków. Porównywaliśmy ich długość, grubość, kształt. W końcu patyki posłużyły nam do zabaw konstrukcyjnych.
Jak się okazało – nasz domek stał się wymarzonym miejscem dla naszego kolegi Patyka. Patyk bardzo nas zaskoczył i szybko zadomowił się wśród innych patyków i nie mogliśmy go znaleźć. A chodzi o najprawdziwszego patyczaka.
Dowiedzieliśmy się czego potrzebuje do życia, jak mamy się nim opiekować, na co uważać… i został z nami. Niektóre Krasnoludki odważyły się nawet potrzymać go na ręce, inne oglądały go odważnie z bezpiecznej odległości.
Czekając na zielone listki, kwiatki postanowiliśmy się dowiedzieć w jaki sposób rosną rośliny, jak kiełkuje nasionko i czego potrzebują do wzrostu. Nasz kącik zazielenił się bardzo szybko, a wszystko to za sprawą fasoli, rzeżuchy, cebuli, hiacyntów, tulipanów i narcyzów.
Na kiełkowanie nasionek musimy poczekać, ale ziarna fasoli wykorzystaliśmy również do innych zabaw…
Fasola oraz Jeremi towarzyszyli nam podczas zabaw muzycznych. Jedną z naszych ulubionych była zabawa podczas której zamienialiśmy się w tyczki – nasz kręgosłup musiał być bardzo rozciągnięty, wyprostowany jak struna, nawet nie mogliśmy drgnąć. A w nagrodę czekały na nas łaskotki.
Niektórzy z nas próbowali wcielić się w nasionka, inni w chmurki, jeszcze inni w słonko… Nasionka po wspaniałej pielęgnacji wyrosły na ogromne drzewa.
Bawiliśmy się również w orkiestrę deszczową, grając na workach.
Bardzo szybko kropelki zaczęły spadać nam na głowy…, a jaki to był zabawny deszczyk…
Odwiedziła nas również pani Paulina – mamusia Wojtka. Opowiadała nam o wiklinie, wyplataniu koszyków, płotów. Mogliśmy używać narzędzi, z których pani Paulina korzysta na co dzień.
Byliśmy bardzo ostrożni. Każdy z nas dostał gałązkę wierzby, którą będziemy obserwować bardzo uważnie. A za jakiś czas znowu zaprosimy Mamę Wojtka, żeby sprawdziła jak nasze sadzonki.
Wiosenne kolory próbowaliśmy wyczarować na mleku… Większość Krasnoludków twierdziła, że się nie da. A jednak….
Nie mogliśmy się nadziwić jak kolory mieszają się z sobą.
Najpierw powoli rozprowadzaliśmy kolorowe tusze, a następnie w wielkim skupieniu odbijaliśmy wzory na kartkach, które posłużyły nam jako doniczki do pracy plastycznej.
Tak naprawdę przedwiośnie wcale nie musi być szaro- bure!!! Więcej zdjęć czeka w galerii.