Skrzaty zapaliły się na niebiesko dla autyzmu!
Do Światowego Dnia Świadomości Autyzmy przygotowywaliśmy się od kilku tygodni. Nasza pani czytała nam wzruszającą książkę Roksany Jędrzejewskiej -Wróbel „Kosmita- mój brat ma autyzm”. Z wypiekami na twarzy słuchaliśmy historii Oli i jej małego braciszka Kacperka.Ola, która właśnie została starszą siostrą jest bardzo szczęśliwa i nie może się doczekać, kiedy będzie mogła bawić się z własnym bratem. Okazuje się jednak że jej brat jest „popsuty”. Ola jest rozczarowana zachowaniem Kacperka, który nie chce się z nią bawić, nie patrzy na nią tylko gapi się ciągle w karuzele albo firankę. Przeraża go hałas, często krzyczy, zawija się kocem, bolą go ubrania, całuje ściany i w ogóle zachowuje się jak „kosmita”. Ola stara się być dobrą siostrą ale początkowo jej to nie wychodzi. Dopiero z pomocą pana Marka- terapeuty, Ola znalazła sposób na Kacpra i nauczyła się z nim bawić a nawet zobaczyła że może nauczyć się czegoś od niego. To nie tylko opowieść o autyzmie ale również o inności. Każdy z nas jest inny i boryka się z różnymi problemami, chorobami czy słabościami. Książka ta ukazuje nam, jak sobie z tym radzić a przede wszystkim jak reagować i odkrywać w sobie tolerancje na inność. Polecam tę książkę nie tylko rodzinom, w których pojawił się problem autyzmu, ale także wszystkim, którym zależy na rozbudzeniu w swoich dzieciach umiejętności akceptacji dla innych, miłości i szacunku dla każdego człowieka, bez względu na to jaki jest. W naszych zabawach odwoływaliśmy się często do jej bohaterów. Chcieliśmy choć troszkę poznać odczucia Kacperka. Pani przygotowała dla nas kilka zadań. Pierwsze polegało na wkładaniu drewnianymi szczypcami pomponików do pojemników po czekoladkach. To wymagało dużego skupienia i precyzji działania, ale poradziliśmy sobie doskonale.
Kolejne zadanie polegało na odgadnięciu nazw dwóch rzeczy o podobnym kształcie z zawiązanymi oczami. Dotykaliśmy ich, wąchali i…oczywiście podołaliśmy także temu zadaniu.
Później wspominaliśmy przygodę Kacperka na plaży, a pani ułożyła nam ścieżkę z płytkami o różnej fakturze. Jedne były gładkie i mięciutkie inne chropowate i nierówne. Były też twarde i zimne. Bosymi nogami pokonaliśmy ścieżkę kilkakrotnie i wybieraliśmy te płytki, które były dla nas przyjemne i te, po których nie było przyjemnie maszerować.
Próbowaliśmy narysować obrazek mazakami trzymanymi palcami… nóg. To było bardzo trudne zadanie! Narysowanie słońca, serca czy kwiatka wychodziło nam bardzo niezdarnie, ale nie poddaliśmy się!
Dużo lepiej wyglądały nasze obrazki kolorowane w roboczych rękawiczkach lub z przysłoniętymi oczami.
To byłe bardzo ciekawe doznania. Na koniec wybieraliśmy najciekawsze zadania, te które sprawiały nam przyjemność i te, które sprawiały nam trudność. Możemy się tylko domyślać,z jakimi problemami musiał się mierzyć Kacperek. Dobrze, że ma starszą siostrę, która go wspiera , okazuje miłość i stara się go zrozumieć. Mam nadzieję, że również Skrzaty zrozumiały podczas tych działań, że każdy z nas może mieć różne odczucia. To, co przyjemne dla jednych nie zawsze jest przyjemne dla innych. Nasze zachowania mogą być odmienne ale to nie znaczy, że są gorsze. Po prostu inaczej reagujemy na te same bodźce. Niektórzy z nas czasem potrzebują pomocy a naszym zadaniem jest podać im pomocną dłoń i otoczyć opieką.