Krasnoludki – jesiennie, zdrowo i kolorowo!

Jesień wywołuje w nas wiele radości. Mogliśmy o tym przekonać się w ostatnich tygodniach. Podczas zabaw z porannego kręgu, upewniliśmy się, że to pora roku, która dostarcza nam wielu ciekawych doznań: zapachowych, kolorystycznych, dotykowych i smakowych. Otaczaliśmy się głównie barwami żółtymi i pomarańczowymi. Poznaliśmy zapach lawendy – sprawdzaliśmy czy suszona pachnie tak samo jak świeża. Zebraliśmy różne dary jesieni – dynie, szyszki, liście, patyki i słonecznik.

Jesienny żywioł, który zaprosił nas do zabawy to wiatr – rozwiewał nasze włosy, zrywał nakrycia głowy, porywał wszystko w rytm muzyki i dźwięków dzwonków. A smak miodu to, to co lubimy najbardziej (choć nadal nie wszyscy).

Nasze jesienne poszukiwania zaprowadziły nas na dłuuuugi spacer do Lasku Miejskiego. Było mnóstwo śmiechu, zabawy i …. o bolących nogach przypomnieliśmy sobie dopiero w przedszkolu.

Skoro teraz czas na jesień, to musi pachnieć owocami… i oczywiście pachniało, ale jak… Owoce przyniesione z domu segregowaliśmy – według koloru, rodzaju.

Dzieliliśmy ich nazwy na sylaby, liczyliśmy, który owoc ma ile sylab. Trochę dziwne, że jabłko, niby wygląda tak samo jak jabłuszko, a raz klaszczemy 2 razy , a raz 3? Albo gruszka – klaszczemy 2 razy , a jak są gruszki to klaszczemy tyle samo razy – dziwne!

A jak owoce to musi być robaczek… no i był: Entliczek pentliczek czerwony stoliczek… i robaczek nam bardzo się spodobał, ale dlaczego nie chciał jeść tych jabłek, skoro my tak je uwielbiamy?

W ogóle uwielbiamy różne owoce i to w każdej postaci – zrobiliśmy pyszny koktajl owocowy, sałatkę i babeczki bananowe.

Kroiliśmy z ogromnym zaangażowaniem, mieszaliśmy, dodawaliśmy składniki – sprawdzaliśmy, których jest mniej , których więcej. Wyruszyliśmy również na wyprawę do sadu – znaleźliśmy jabłoń , gruszę i śliwę. Zmęczeni wróciliśmy do przedszkola i (podczas zabaw z Edukacji przez Ruch) wykonaliśmy nasze przedszkolne, jesienne drzewo.

Nasze ręce były bardzo uważne na muzykę, kreśliliśmy pętle, wymienialiśmy się kredkami, nawet kreśliliśmy maszerując dookoła stolika. Nasze paluszki miały bardzo trudne zadania, bo musieliśmy z kartki zrobić gałązki, które pięknie ułożyliśmy w drzewo. Przygotowaliśmy również jabłka z czerwonych kartek – jeśli myślicie , że prosto jest zrobić kulkę z kartki to jesteście w błędzie!!! Ale nam się udało!

Po owocach przyszła kolej na warzywa! Zielony ogórek wprowadził nas w temat. Zastanawialiśmy się co można zrobić z ogórka. Uwielbiamy świeżego zielonego do kanapki, kiszony – jak najbardziej, mizeria – oczywiście… , ale samochód??? hmmm…

Znowu wąchaliśmy, kosztowaliśmy, dotykaliśmy – taka ogórkowa zabawa. Dodatkowo ogórek zaprosił na zajęcia (Metody Dobrego Startu) swoich przyjaciół, ale dał nam zadanie – musieliśmy znaleźć właściwy wzór – dwie linie stojące, równiutko obok siebie (niektórzy z nas zapamiętali, że są to linie pionowe).

Następnie dostaliśmy nasze ulubione karty, po których nasze paluszki kreśliły wzór pilnując dokładnie kierunku – od góry do dołu. Z warzywnymi smakami pojawił się u nas również gość – Mama Uli, która przeczytała nam wywiad z marchewką, a później przygotowała nam przepyszne kolorowe witaminowe bomby.

To po nich wyrosły nam kolorowe wąsy – nawet jeżeli ktoś nie chciał pic soku, to kto nie chciałby mieć takich wąsów?

Owoce i warzywa są zdrowe i bardzo potrzebne na naszych talerzach. A co jeszcze ma znaczenie dla naszego zdrowia? O tym również rozmawialiśmy! Gimnastyka poranna, do której tak bardzo się przyzwyczailiśmy nie męczy nas już tak jak kiedyś! Dłużej nawet potrafimy utrzymać się na jednej nodze! Spacery ? Staramy się wychodzić na świeże powietrze jak najczęściej. Zdrowe odżywianie? Staramy się jak możemy – nawet rozmawiamy o tym, że im starsi jesteśmy tym więcej smaków lubimy, a przynajmniej staramy się kosztować nowych. Zdrowie – to również wyjątkowe osoby , które o nas dbają – lekarze.

Odwiedził nas Tata Uli – który przyniósł nam lekarską torbę, wypełnioną skarbami, które czasami możemy zobaczyć w gabinecie lekarskim – szpatułki lekarskie, słuchawki, czyli stetoskop, pulsometr, no i oczywiście lekarska pieczątka… Sprawdzaliśmy więc puls, który był wyjątkowo przyspieszony, niektórzy z nas wybrali rolę lekarza, inni pacjenta… A przybijanie pieczątek wprawiło w zachwyt wszystkie Krasnoludki… Jedno jest pewne – z zawodem lekarza jesteśmy oswojeni na dobre, w towarzystwie Pana Pawła czuliśmy się niezwykle swobodnie – spotkanie bardzo nam się spodobało i było początkiem nowych zabaw.

Dodatkowo jakoś bardziej zaczęliśmy zwracać uwagę na dokładne mycie rąk. To wszystko przez te mikroby… które śpiewały i śpiewały: „my jesteśmy mikroby, mikroby – roznosimy choroby, choroby!!!” Do mikrobów dołączył wirus i bakterie, ughhh… dobrze, że bakterie bywają też pożyteczne, bo jakoś nas kusiło, żeby się z nimi zaprzyjaźnić. Szukaliśmy ich z pomocą lupy i mikroskopu… A jak się pojawiły na naszych rękach to pani bardzo dokładnie sprawdzała, czy porządnie umyliśmy ręce!

Więc…. działo się jesiennie, zdrowo i kolorowo. Bawiliśmy się przy tym wyśmienicie!!! A ponieważ zabawa ważniejsza jest nad wszystko inne … to głównie się bawiliśmy! Nasze panie nie mogą wyjść z podziwu, jak nasze budowle rozrastają się z dnia na dzień.

Jesień trwa… ciekawe jakie zabawy nam jeszcze przyniesie… Miejmy nadzieję, że pogoda pozwoli nam wychodzić jak najczęściej, bo nam się tak bardzo marzą skoki przez kałuże…

Rodzicom Uli bardzo dziękujemy za pełne zdrowia spotkania!!!

gorki