Grudzień u Krasnoludków

Grudzień rozpoczęliśmy od strojenia choinki – większość z nas starała się zawieszać bombki jak najwyżej (chyba chcieliśmy sprawdzić o ile udało nam się urosnąć od minionego roku). Przez kolejne dni uczyliśmy się robić łańcuchy z papieru, które połączone zaprezentowały się w pokaźnych długościach.  Kiedy choinka była już ustrojona, mogliśmy rozpocząć niecierpliwe oczekiwanie na wizytę Mikołaja.

Każdy z nas otrzymał paczkę oraz otrzymaliśmy prezenty grupowe – nowe klocki, książki i krosna – uatrakcyjniły nasze zabawy.

Zamieniając się w prawdziwych artystów, tworzyliśmy świąteczne obrazki z….. KOLOROWEGO MAKARONU! Powstawały aniołki, mikołaje, choinki czy prezenty. Zabawa dla naszych paluszków była wspaniała. Szkoda jedynie, że to co tak nas bawi, nie zawsze jesteśmy wstanie zatrzymać na dłużej. 

Próbowaliśmy również rozdmuchać plamę tuszu, która u każdego przybierała inne kształty. Robiliśmy nawet „burzę mózgów” próbując nadać tytuł różnym pracom. Po wyschnięciu, dorysowaliśmy różne elementy, tworząc wyjątkowe obrazy. 

Wybraliśmy się również do Muzeum na lekcję muzealną  pt. „Zwyczaje i tradycje świąteczne”, podczas której dowiedzieliśmy się o zwyczajach świątecznych z czasów kiedy nasze babcie i nawet prababcie były małe, mogliśmy zobaczyć na zdjęciu jak wyglądał Mikołaj, który odwiedzał w przedszkolu czy w domu naszych rodziców. Trochę się ucieszyliśmy, że Mikołaj nie przychodzi już w towarzystwie diabła. 

Na koniec wykonaliśmy ozdoby na choinkę z orzecha, sznurka i alufolii. Trochę nas to zaskoczyło, że ciężko było kupić kiedyś ozdoby na choinkę.

Wyjście do muzeum ucieszyło nas podwójnie, ponieważ spadł pierwszy śnieg. Mimo, że białego puchu było niewiele, zabawę mieliśmy niezapomnianą.

Wspólnie ustaliliśmy, że nasze upominki w tym roku sobie uszyjemy. Od dawna namawialiśmy panią do przyniesienia maszyny do szycia, wspominając zeszłoroczne szycie portfeli. Okazało się, że nie było tak łatwo – najpierw musieliśmy samodzielnie przyszyć guziki – które miały zastąpić bombki choinkowe. Jak się okazało przyszywanie pochłonęło nas bez reszty. Cisza i skupienie na sali było zaskakujące. 

Następnie mogliśmy zacząć przygodę z maszyną do szycia. Można było szyć jak szybko zajączek lub wolno jak ślimak. Nas ciągnęło w stronę zajączka, ale musieliśmy zachować ostrożność. 

Później musieliśmy wypchać nasze choineczki białym puchem, który nie zawsze wpadał tam gdzie trzeba… ale uznajmy to za tęsknotę za śniegiem. 

Efekt końcowy był niezwykły!!!

Wspólne świętowanie z rodzicami obfitowało w śpiew, granie i taniec. 

Rodzice ugotowali z nas pyszne pierogi, a i my odwdzięczyliśmy się masażykiem naszymi drobnymi paluszkami.

Rodzice zagrali w grę planszową, która nam już jest dobrze znana z zabaw literkowych. Jednak tym razem pionkami byli rodzice i musieli uważnie słuchać kto wymienia jakie zwyczaje świąteczne. Ale było tłoczno…Nasz czas świąteczny zakończyliśmy wyjazdem z przedświąteczną wizytą do Lenki. Lence i jej Rodzicom bardzo dziękujemy za zaproszenie. 

Więcej zdjęć w galerii 🙂

 

gorki