Podróże Skrzatów

Przed nami czas wakacji i dalekich podróży. Z tej przyczyny postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej różnym środkom lokomocji. Jako pierwszy w naszej sali pojawił się wielki autobus. Co prawda  tylko narysowany i czarno- biały ale za to piętrowy. Skrzaty bardzo lubią kolorowy świat i postanowiły użyczyć barw pojazdowi. Od razu zabrały się do pracy i przez cały ranek kolorowały, dobierały barwy, aż autobus zrobił się wesoły i kolorowy.

Pora więc ruszać w podróż. Oczywiście wtórowała nam piosenka o wesołym autobusie, którą poznaliśmy także w języku angielskim. Widać nasi brytyjscy koledzy też lubią zabawę w autobus.

Pan kierowca trąbił, wycieraczki ocierały krople deszczu, a dzieci w autobusie kręciły się i wierciły się i rozmawiały, aż dojechały do celu.

Odgadywaliśmy jakie odgłosy wydają inne pojazdy poruszające się po drogach. Taki na przykład rower, czy motocykl albo ciężarówka. Oczywiście bez błędu rozpoznaliśmy pojazdy uprzywilejowane. Na koniec każdy z nas narysował swój portret i wkleił go w okienko autobusu.

I tu nowa zabawa! Po południu odgadywaliśmy…o przepraszam! ROZPOZNAWALIŚMY czyj to portret. Ale Skrzaty są spostrzegawcze i bezbłędnie wskazywali podobizny kolegów.

Kolejnego dnia poznawaliśmy pojazdy szynowe. Tak, to te,które poruszają się po torach. Wiemy już że to tramwaj, pociąg i metro. Bawiliśmy się w różne pociągi- towarowe, osobowe a nawet pendolino , które wyruszały ze stacji na muzyczne sygnały.

Na każdej stacji w pociągach zmieniali się maszyniści i mogliśmy wyruszać w dalszą podróż. Przy wierszyku  „Rysujemy tory” ćwiczyliśmy na dywanie i przy stolikach rysowanie linii prostych poziomych i pionowych.

Na tak pięknych torach, kolejnego dnia, pojawiły się kolorowe pociągi. W ranku składaliśmy koła duże w duże wagony, średnie koła w mniejsze kominy lokomotywy  i rozkładaliśmy je na tacach. Po śniadaniu każdy z nas wg instrukcji pani układał i naklejał na torach swój pociąg. Każdy chętnie dorysował na swojej pracy jeszcze coś od siebie i gotowe!

Dojechaliśmy nad morze a tam czekały na nas papierowe statki. Kolorowe morze przyjemnie falowało i chłodziło nasze twarze a statki kołysały się na nim radośnie.

Od czasu do czasu nadchodził sztorm i statki podskakiwały a nawet przewracały się na burzliwych falach

Nad morzem można też spotkać rybaków łowiących ukryte pod wodą ryby. Gdzie schowałaś się rybko? -pyta Jaś Rybak.

Mam cię! -woła radośnie i już rybka na brzegu.

Dzielnie łowił ryby także rybak Maciek, chciaż fale zrobiły się trochę sztormowe. 

Już was mam! -wołał wyławiając kolejne rybki – dzieci.

Nastrojowa muzyka zaprosiła nas do malowania fal niebieskimi wstążkami. To wcale nie taka prosta sprawa!

Ale po pewnym czasie fale wychodziły nam całkiem ładne!

Przy piosence „Dwie fale” połączyliśmy siły i zgodnie kołysaliśmy naszymi wstążkami.

Na koniec próbowaliśmy narysować morze pełne fal na kartkach. Pomagała nam …muzyka.

Po tak ciężkiej pracy czekała na nas w ogrodzie niespodzianka. Papierowe statki i wielki akwen wodny!

Nasze statki od razu zostały zwodowane i wesoło kołysały się na wodzie

Zabawa trwała w najlepsze!

Niestety nasze statki okazały się zatapialne i co rusz któryś tonął na dnie burzliwego oceanu.

Na szczęście nasza pani uruchomiła stocznie, z której co chwila wypływał nowe statek.

Zabawie nie było końca.

Kolejnego dnia zwodowaliśmy piękne żaglówki na narysowanych przez nas falach. 

Towarzyszyły nam szanty o piratach i żeglarzach.

Oczywiście do przedszkola wróciliśmy samolotem. W podróży towarzyszyła nam jak zawsze muzyka i doskonałe humory. Teraz czekamy już tylko na prawdziwe, wakacyjne podróże i ciekawe przygody!

W indiańskiej wiosce

W ostatnim tygodniu maja Skrzaty z zaciekawieniem poznawały zwyczaje dzieci z różnych stron świata. Mały murzynek zaprosił je do Afryki. Wspólnie z małpką Filomeną wyczynialiśmy małpie figle. Segregowaliśmy sylwetki małp wg  kolorów i określaliśmy, których jest więcej a których mniej. Nauczyliśmy się piosenki o pięciu małych małpkach, które bawiły się na drzewie i o panu doktorze, który opatrywał małpkę i przestrzegał przed tak niebezpieczną zabawą . Małpki, jak to małpki, nie słuchały i w każdej zwrotce piosenki było ich o jedną mniej. Wesoła zabawę z małpkami przerwała nam pani Ania . Widząc nasze świetne humory opowiedziała nam o angielskich dzieciach, które też znają historię o pięciu małpkach, tylko że  ich małpki nie skaczą po drzewach tylko po….łóżku. I tak zabawa z małpkami trwała nadal.

W środę od samego rana Skrzaty przygotowywały indiańskie pióropusze.Kolorowały swoje piórko ulubionymi barwami, nacinali jego krawędzie nożycami i doczepiali do opaski. Oczywiście każdy z nich musiał być niepowtarzalny! 

W indiańskich pióropuszach śniadanie smakowało jakoś inaczej i pyszne kanapki znikały z talerzyków w oka mgnieniu.

Po śniadaniu usiedliśmy w indiańskim kręgu a nasz wódz nadał nam indiańskie imiona.Michasia została Fioletowym Kwiatuszkiem, Julka-Wesołym Zajączkiem, Paweł – Niebieską Chmurką, Wiktoria- Kolorowym Motylkiem, Rita -Czerwonym Serduszkiem i długo by wymieniać jeszcze ale nasz  wódz zapowiedział wyprawę na polowanie. Indianie cmokając pożegnali swoją malutką córeczkę, synka i wsiedli na konie. Galopem wyruszyli przez prerię.Co chwila przystawali wypatrując zwierzyny

Od czasu do czasy musieli zsiąść z konia i przedzierać się przez gęste zarośla.

Wreszcie po długiej wyprawie udało się im wypatrzeć stado bizonów. Wyciągnęli łuki i strzały napięli cięciwy i……

Jest! Udało się! Wielki bizon został upolowany! Indianie usiedli wokół niego i wydali indiański okrzyk radości.

Po długiej i męczącej wyprawie zmęczeni zasnęli. Nie zapomnieli jednak o wystawieniu strażników.

Bladym świtem załadowali zwierzynę na konie i wyruszyli w powrotną drogę.

A w wiosce przywitały ich radośnie rodziny, były indiańskie powitania i tańce.

Chętnie wybierzemy się na prawdziwą wyprawę do indiańskiej wioski.

gorki